50 - cio lecie szkoły
Treść
Uczniowie naszej szkoły w związku ze zbliżającą się uroczystością 50 - cio lecia szkoły i nadania sztandaru wzięli udział w konkursie literackim. Zamieszczamy najciekawsze prace.Chłopiec z myszką
Autor: Emilia Gaura, klasa IV
Julian Tuwim „chłopiec z myszką”,
takie właśnie miał przezwisko,
jest patronem naszej szkoły,
w mieście Łodzi urodzony.
Jego siostra to Irena
nieco później urodzona.
Nią też Julek się zajmował
i starannie opiekował.
Gdy umarli im rodzice
był jej również powiernikiem.
Jego twórczość jest ogromna
lecz, co ważne, nie zapomniał
także o tych małych dzieciach.
Co napisał? Jesteś ciekaw?
Kiedy Rzepkę przedstawiamy
o Tuwimie pamiętamy.
Każde polskie dziecko wie
kto zasadził rzepkę, a Ty nie?
Gdy rusza lokomotywa
i już z komina dym widać,
i świst w dali słychać,
to Adam, Kasia i Jacek wie,
że Tuwima pociąg w świat mknie.
Gdy w telefonie świergot usłyszysz
i wczesnym rankiem obudzi Cię,
to Ptasie radio tak właśnie wita,
tych wszystkich,
co wiersze Juliana Tuwima lubią czytać.
Moja szkoło...
Autor: Kinga Mirocha, klasa V
Moja droga szkoło, tyle się ty wycierpiałaś,
ale wciąż żyjesz, ale wciąż jesteś.
Tyle razy ktoś niszczył twe mienie,
ale wciąż kochasz, ale wciąż jesteś.
Tyle razy płakałaś za naszą nauką,
ale wciąż uczysz, ale wciąż jesteś.
Tyle razy ktoś bezcześcił nauczycieli,
ale wciąż szanujesz, ale wciąż jesteś.
Tyle razy oglądałaś złe zachowanie,
ale wciąż wybaczasz, ale wciąż jesteś.
Kiedyś ktoś będzie chciał cię zmieniać,
ale w mojej głowie będziesz zawsze taka sama.
Autor: Aleksandra Brózda, klasa V
Downo, downo to u nos we wsi nie było skoły. Ale dziecyska się we wsi ucyły.
W roku 1840 rozpoceła się nauka zimowo po chołpach. Ucyli się w zimie, kie nie cza było pomogać w polu. W 1893 otwarto szkołe rządowo. Ucyli my się w chołpie u Witka. Były tam dwie klasy. Pierso i drugo z trzeciom łączono. Ucyli my się polskiego i rachunków. Mieli my ino jedno ksiązke do polskiego i zeszyt rachunkowy. Potem łotwarli drugo szkołe. Była una w budynku nad dzisiejsom szkołom. Tam była jedno klasa łączono czwarto z piątom. Wtedy ucyli my się jesce historyje i przyrody. Były we wsi dwie nauczycielki. Chodziło się nieroz po pare lot do jedne klasy. Rózne roczniki chodziły razem. Dziecyska rzadko chodziły do szkoły bo musiały pomogać w gospodarstwie i robić w polu. Potem ca było chodzić wiecy lot żeby nadrobić zaległości. Pare lot po wojnie utworzono nowo szkołe. Było tam siedem klos i śtyrech nauczycieli. Żeby skońcyć wszyskie siedem klas cza było chodzić dali do szkoły do Budzowa. Przy budowie nowe szkoły robili mieskańcy wsi. Każdy gospodorz mioł wyznacone ile dni mo robić przy szkole. W 1955 roku powołano komitet budowy skoły z panem Adamczykiem na czele. Potem na czele komitetu stanoł pan Michał Joniec. Paru mieskańców oddało pod budowe skoły swoje działki. Nowo, obecno skołe zbudowano wspólnymi siłami mieskańców, oddano do użytku w 1961 roku. Było jus wtedy osiem klos i przedszkole. Najeli wiecy naucycieli. Do skoły w Bacynie chodziły tys dzieci z Zachełmny.
Łobecnie w Bacynie jes sześ klos i przedszkole, a dali cza iś do gimnazjum do Budzowa.
Nauka w dawnym Baczynie
Autor: Mariusz Liszka, klasa V
Szkoła do której chodziła moja babcia była drewniana. Miała 2 klasy. Uczyło dwóch nauczycieli. Łączyli oni klasy np. II klasę z III klasą.
Moja babcia uczyła się czytać z elementarza. Poza tym innych książek uczniowie nie posiadali. Nie było żadnych pomocy dydaktycznych oprócz mapy i globusa.
Lekcje rozpoczynały się modlitwą. Na ścianie wisiał krzyż przystrojony kwiatami.
Zimą zmarznięte dzieci grzały się przy kaflowym piecu.
Pani nauczycielka przygotowywała inscenizacje, które były przedstawiane dla mieszkańców. Chętnie oni na nie przychodzili, gdyż była to dla nich jedyna rozrywka. Nie było wtedy przecież prądu, a co za tym idzie telewizji.
W czasie wojny, gdy przechodził front wojenny w szkole urządzono szpital. Dzieci wtedy nie chodziły do szkoły.
W czerwcu uczniowie wraz z nauczycielami chodzili do lasu na jagody. Uczniowie wtedy kończyli szkołę podstawową po VII klasie.
Wywiad z Panią Karoliną Zaręba na temat - Poznaję historię swojej szkoły.
Z panią Karoliną Zaręba z domu Mędrala, emerytowanym nauczycielem rozmawia Natalia Sabała, uczennica klasy V Zespołu Szkolno-Przedszkolnym w Baczynie.
Natalia Sabała: Dzień dobry Pani. Jestem uczennicą klasy V. Chciałabym porozmawiać z Panią o historii naszej szkoły.
Pani Karolina Zaręba: Bardzo chętnie. Opowiem Ci o tym co pamiętam.
N.S.: Czy pamięta Pani, w którym roku Pani przyszła uczyć do Baczyna?
Pani K.Z.: Przyszłam tu we wrześniu 1951 r.
Szkoła była bardzo stara i drewniana. Miała przegniłe dachy oraz małe zniszczone okna. W pochmurny dzień, trudno było dzieciom pisać, ponieważ było ciemno. Pisało się przy świeczce lub lampie naftowej. Dzieci pisały zwykłym piórem maczanym w atramencie.
N.S.: Jaką wówczas Pani zastała szkołę?
Pani K.Z.:Szkoła składała się z dwóch klas i mieszkania dla kierownika szkoły. Ale w późniejszym czasie wynajęto budynek, w którym były dodatkowo dwie klasy. W budynku tym mieszkała też nauczycielka pani Majwilchelmina. W sumie w 1954 roku były cztery klasy.
N.S.: Jak Pani wspomina te czasy?
Pani K.Z.: Oj, były to bardzo ciężkie czasy. Często przechodziło się z uczniami z budynku szkolnego „nad kółkiem" do budynku szkolnego „pod kółkiem". Tak nazywano budynki szkoły, które były jeden nad kółkiem rolniczym, a drugi pod kółkiem rolniczym. Etat nauczyciela wynosił 30 godzin tygodniowo. Niektóre dzieci chodziły do szkoły boso. Nie wszystkie miały ciepłe ubrania.
N.S.: Jak narodził się pomysł budowy nowej szkoły?
Pani K.Z.: Liczne kontrole, zwłaszcza zimą stwierdzały trudność z dostaniem się do budynku. Lód na schodach utrudniał wejście do klasy. Nie było parceli na dogodne miejsce pod szkołę. Ludzie nie chcieli oddać swoich parceli. Dopiero pani Anna Mirocha od Majchra ofiarowała bezpłatnie parcelę, na której teraz stoi nowa szkoła.
N.S.: Czy pamięta Pani, w którym roku rozpoczęto budowę obecnej szkoły?
Pani K.Z.: Budowę nowej szkoły rozpoczęto po wielu trudach w 1958 roku. Wielu obywateli z Baczyna było zatrudnionych przy budowie tej szkoły, za co otrzymywali wynagrodzenie. Szkołę oddano nie pamiętam dokładnie, ale chyba w styczniu lub w lutym 1961 roku.
N.S.: Jakie były warunki w nowej szkole?
Pani K.Z.: W nowej szkole było chyba 7 klas. W obecnej sali przedszkolnej uczyła się ostatnia klasa, ponieważ miała przedmiot chemia, a tam były odczynniki i aparatura do doświadczeń. Tu, gdzie jest obecnie biblioteka, była klasa, a tu gdzie jest obecnie sala komputerowa była biblioteka szkolna.
N.S.: Jak wyglądała praca nauczyciela w nowej szkole?
Pani K.Z.: Gdy obniżono wymiar godzin pracy z 30 tygodniowo na mniejszy i było już więcej klas, to więcej zatrudniono nauczycieli. Byli już wtedy nauczyciele specjaliści np. polonista,matematyk.
N.S.: Czy pamięta Pani jakieś nazwiska nauczycieli z dawnych lat?
Pani K.Z.: Tak. Jak tu przyszłam do Baczyna to ludzie mile wspominali nauczyciela, który uczył w czasie II wojny i po wojnie. Był to nauczyciel Marian Poznański. Zmarł w Zembrzycach. Moim pierwszym kierownikiem była pani Anna Bańdo. Nauczycielem była wtedy pani Majwilchelmina. Później do szkoły przyszli nauczyciele: pan Michał Joniec, w późniejszym czasie drugi mój kierownik, pan Józef Grzegorzek, pani Kazimiera Pajor z męża Błaszkiewicz i pani Lidia Maciejowska. Trzecim kierownikiem był Józef Grabowski. Następnymi dyrektorami szkoły, których pamiętam byli: pani Maria Hake, pani Elżbieta Fidelus, pani Maria Gąsior, obecnie Teresa Gaura. Była też nauczycielka pani Stanisława Kotas z męża Podgórska, która wzorowo, dodatkowo prowadziła harcerstwo w szkole. Uczyło dużo nauczycieli, ale zawsze więcej nauczycielek niż nauczycieli. Pamiętam panią Barbarę Grabowską, panią Teresę Nitecką, panią Hejne, pana Stanisława Sitarza, panią Zofię Moskal i panią Marię Andzińską.
N.S.: Dziękuję Pani bardzo za rozmowę. Dowiedziałam się od Pani interesującej, a zarazem ciekawej historii.
Pani K.Z.: Miło mi było powspominać dawne czasy.
N.S.: Dziękuję Pani raz jeszcze za poświęcony mi czas. Życzę Pani dużo zdrowia. Do widzenia.
Pani K.Z.: Do widzenia.
Mały zakątek
Autor: Wiktoria Dobosz, klasa V
Tu rodzą się marzenia.
Tu jest miejsce na wszystko.
Choć wielu się buntuje,
W głębi duszy kocha to miejsce.
Czas tu spędzony jest najlepszym.
Roi się tu od wielu wspomnień,
Które przechodzą się w chaosie korytarzy.
Dużo smutków z dziennika klasowego,
Lecz i chwil wesołych.
W szkolnych klasach tablica
To olbrzymia księga na której,
Było napisane wiele różnych wierszy.
Tak wiele trudnych obliczeń matematycznych,
Tak wiele błędów ortograficznych
I niezakończone myśli.
Tu poznajemy przedmioty kształtujące wyobraźnię,
A ten wiersz piszę w ostatniej klasowej ławce.
Bo tu jest ten drugi dom,
Był od 50 lat i będzie.
To miejsce ma w sobie ducha charyzmy i spokoju.
Jest kochanym naszym miejscem,
Mała szkoła, lecz wielka duchem osób,
Które ją kształtują już od tylu lat.
Tuwim - Poeta
Autor: Kamil Chromy, klasa IV
Dawno temu w mieście Łodzi,
mieszkał sobie zacny człowiek.
Nazywał się Julian Tuwim,
który bardzo pięknie mówił.
Urodził się trzynastego,
dla niego dnia szczęśliwego.
Uczył się w szkole jak każdy z nas,
a potem zwiedzał daleki świat.
„Prośba” to wiersz, którym zadebiutował
był kabareciarzem i znał wszystkie słowa.
W czasie II wojny światowej odwiedził niejeden kraj,
lecz wrócił do Polski gdzie jego raj.
Napisał śmieszne utwory dla dzieci,
dzięki jego wierszom zawsze słońce świeci.
Niestety w 1953 r. zmarł nasz poeta,
lecz o jego słowach każdy uczeń pamięta.
Spoczywa teraz na Powązkach,
a wiatr szepcze jego wiersze w gałązkach.
List do Tuwima
Autor: Marta Fidelus, klasa VI
Panie Julianie, panie Tuwimie
Życie tu u nas tak szybko płynie.
A Pan tam w innym świecie- gdzieś w niebie
Układa wiersze chyba dla siebie.
Wspomnienia o Panu wracają jak wiatr
Gdy pan przy kawie siedział co dnia.
Wraz z przyjaciółmi pod Pikadorem,
Tworzył Pan wiersze z wielkim mozołem.
Zza rogu ulicy słychać było śpiewy
To pewnie byli Tralalińscy.
A obok szalał Pan Hilary
Ponieważ znów zgubił swe okulary.
Murzynek Bambo z Afryki przybyły
Chodził, jak gdyby go osy żądliły.
Natomiast ciocia Grzesia pilnowała,
By mu rad mylnych Zosia nie udzielała.
Pociąg natomiast wagonów miał dużo
A w każdym z nich był człowiek z wesołą buzią.
Lokomotywą kierował Grześ
Co, co dzień z workiem chodził przez wieś.